Jak nie dać się jesiennej depresji ?

Czy to zwykłe lenistwo, czy już jesienna depresja?

Kiedy jesienią dni stają się coraz krótsze, a słoneczka jest coraz mniej, wiele osób dopada nieustanne zmęczenie i senność. Jeśli te dolegliwości na tym się kończą – to nie jest jeszcze tak źle. Ale jeśli do tego dochodzi jeszcze obojętność, rozdrażnienie, płaczliwość i brak koncentracji, to może oznaczać, że dopadła nas dolegliwość powszechnie nazywana depresją sezonową albo jesienną.
W Polsce cierpi na nią prawie 15 procent ludzi, w większości kobiet, przy czym najczęściej nie zdają one sobie sprawy ze swojej przypadłości.
W medycynie określa się ją sezonowymi zaburzeniami afektywnymi ( w skrócie SAD ang. seasonal affective disorder), w zasadzie jej objawy są bardzo podobne do depresji klinicznej, z jedną tylko różnicą, że nigdy nie są one odczuwalne latem.
Nie leczone SAD przechodzi najczęściej wraz z jesienią i dobrze jest uświadomić sobie, że odpowiedzialny za nią jest nasz układ hormonalny, a nie nasz słaby charakter i lenistwo.

Więcej światła!

Zasadniczą przyczyną pojawienia się sezonowej depresji jest brak słońca,bo to on jest głównym winowajcom odpowiedzialnym za nieprawidłowe funkcjonowanie naszego układu hormonalnego.
Brak odpowiedniej ilości światła powoduje, że w naszych organizmach wzrasta poziom melatoniny (nazywanej powszechnie hormonem snu) i dlatego czujemy się tacy ociężali i znużeni.
Innym hormonem, którego proces wytwarzania zakłóca brak słońca jest hormon szczęścia, czyli serotonina. Nie ma światła – nie ma produkcji serotoniny- nasze samopoczucie błyskawicznie się pogarsza.
A musimy wiedzieć, że jesienne słońce schowane za chmurami daje natężenie światła sto razy mniejsze niż w słoneczny letni dzień, dlatego też latem o wiele rzadziej mamy kiepski nastrój.

Najczęściej polecanym przez lekarzy sposobem leczenia SAD jest fototerapia, polegająca na naświetlaniu światłem o natężeniu około 2500- 5000 luksów ( 10 razy więcej niż zwykła żarówka), działającym na nasz mózg tak jak promienie słoneczne i stymulującym wydzielanie hormonu szczęścia i hormonu snu.
Dzisiaj wiele gabinetów odnowy biologicznej ma w swojej ofercie zabiegi fototerapii.
Również w domu możemy wesprzeć fototerapię zapalając zaraz po rozbudzeniu najsilniejsze żarówki jakie posiadamy.

Żółto i pomarańczowo…

Z kolei chromoterapeuci, zajmujący się leczeniem kolorami, uważają, że nic tak nie poprawi obniżonego nastroju jak przebywanie w otoczeniu przedmiotów w kolorze pomarańczowym i żółtym.
Oba te kolory mają zbawienny wpływ na nasze samopoczucie, ponieważ budzą skojarzenia z ciepłem, słońcem i ogniem. Wskazane jest więc w pochmurne listopadowe dni przykrycie stołu pomarańczowym obrusem i postawienie na nim bukietu pomarańczowych lub żółtych kwiatów, a może nawet zmiana koloru zasłon.

Poszukiwani – kwas foliowy i selen!

Z przeprowadzonych badań wynika, że osoby cierpiące na jesienną depresję mają zazwyczaj w swoich organizmach zaniżony poziom dwóch ważnych pierwiastków: kwasu foliowego i selenu.
Najlepszym, naturalnym źródłem kwasu foliowego są: szpinak, sałata zielona, kapusta, brokuły, kalafior, brukselka oraz produkty pełnoziarniste – pieczywo i płatki zbożowe.
Selen znajdziemy natomiast w ziarnach słonecznika i w produktach z pełnego przemiału.
Godne uwagi są również wszelkie odmiany kasz i niełuskany ryż, nie tylko ze względu na kwas foliowy i selen, które zawierają, ale dlatego, że są to węglowodany które, jak dowiodły badania stymulują mózg do produkcji serotoniny, dzięki której o wiele łatwiej się relaksujemy.
Stąd nasza potrzeba zajadania się czekoladą, słodkimi owocami i produktami zbożowymi kiedy jesteśmy w marnym nastroju.
Oczywiście, ze słodyczami nie należy przesadzać, ale jeśli chodzi o produkty z pełnych zbóż – to jak najbardziej! Zawierają one cały zestaw składników mineralnych oraz witaminy z grupy B, utrzymują stały poziom cukru w krwi, a dzięki zawartości błonnika wspomagają układ trawienny.
Nie możemy pominąć tutaj również ryb morskich, będących źródłem kwasów tłuszczowych omega 3.

Ruszaj się na zdrowie!

Ostatnie badania wykazały, że ludzie cierpiący na depresję mają w swoich organizmach niski poziom fenyloetyloaminy. To substancja pokrewna amfetaminie, poprawiająca nastrój, produkowana przez ludzki organizm, a wszelkie ćwiczenia i wysiłek fizyczny podnoszą znacznie jej poziom.To dla nas ważna wskazówka!

Jeszcze sto lat temu depresja należała do rzadko spotykanych chorób. Dlaczego? Bo nasze prababcie były tak zajęte codziennymi fizycznymi zmaganiami ze swoimi obowiązkami, że nie miały po prostu czasu na depresję. Nieustanny ruch był z jednej strony bardzo uciążliwy i męczący, ale z drugiej – rozładowywał stres i dawał poczucie komfortu psychicznego.
Tak właśnie funkcjonuje nasz mózg – my męczymy się i forsujemy ćwiczeniami – a on w nagrodę zalewa na nas hormonami szczęścia.

I na koniec najważniejsza rada: w zwalczaniu objawów sezonowej depresji rewelacyjnie i bezkonkurencyjnie pomaga robienie sobie przyjemności – tych maleńkich, dużych i ogromnych.